Byle do wiosny!

Drukuj
zdj. Shutterstock
Wiele gatunków roślin wrażliwych na mróz musimy przechować do wiosny w domu. Jak to zrobić jeśli nie mamy ogrodu zimowego ani szklarni?

Najczęściej przechowujemy w domu skrzynki z pelargoniami i fuksjami, a także oleandry, bugenwille, lantany, heliotropy i wiele innych gatunków. Jeszcze przed nadejściem mrozów należy przenieść rośliny do  widnych pomieszczeń. Może to być garaż, strych lub piwnica, jeśli ma spore okienka. Konieczny jest bowiem dostęp  światła słonecznego.

Ważne jest także, aby w tych miejscach temperatura zimą nie spadła  poniżej 0 st. C. Optymalna temperatura dla  roślinnego zimowiska wynosi od 5 do 14 stopni. W takich warunkach można przechować rośliny  do wiosny, pamiętając jednak o ich systematycznym, choć mniej intensywnym niż w sezonie, podlewaniu. W obniżonej temperaturze i przy mniej intensywnym naświetleniu niż latem – zapotrzebowanie roślin na wodę jest bardzo niewielkie. W większości przypadków wystarczy podlewać je  raz w miesiącu, a sukulenty, na przykład agawy – jeszcze rzadziej. Nie wolno jednak dopuścić, aby ziemia w doniczce czy skrzynce całkowicie wyschła, bo może to uszkodzić korzenie.
Po przeniesieniu pelargonii czy  fuksji z balkonu lub  tarasu do pomieszczenia, można  skrócić ich pędy do połowy, starsze nawet o 3/4 długości. Dzięki temu łatwiej zniosą zimę, a wiosną wypuszczą nowe, ładne  gałązki.

Podczas przechowywania trzeba koniecznie usuwać wszystkie obumarłe pędy i chore liście, aby nie rozwijały się na nich choroby.
Wiosną następnego roku rośliny  można wystawić na zewnątrz dopiero wtedy, gdy minie niebezpieczeństwo wiosennych przymrozków. Jednocześnie trzeba rozpocząć intensywne  nawożenie, aby pobudzić siły witalne i dostarczyć roślinom składników pokarmowych.
Ze zdrowych, najsilniejszych pędów będzie można przygotować nowe sadzonki.

Ula Zaborowska