Na grzyby!

Drukuj
zdj. living4media/Free
Jak zwykle w jesienne dni, lasy zapełniły się grzybiarzami. Niestety ich obecność w lesie jest czasami zbyt dobrze widoczna.

Wyjątkowo nie lubię tych kilku tygodni w roku. Mieszkam blisko lasu i bywam w nim niemal codziennie. Zazwyczaj jest cicho, pięknie i tylko czasami znajduję kilka puszek po piwie. Niestety w dniu, w którym zaczynają się maślaki – kończy się spokój. Już z daleka widać przeróżne pojazdy zaparkowane między sosnami. W dywanie z mchu pojawiają się wielkie dziury i wszędzie leżą poniszczone grzyby. Te niejadalne, które padły ofiarą zbyt dokładnego sprawdzania ich tożsamości. Czasami ktoś niszczy całą polanę muchomorów lub surojadek – bezmyślnie i bez sensu. A przecież to, co jest niejadalne dla nas, może wyżywić wiele owadzich i ślimaczych rodzin. Po kilku dniach mój las zakwita porzuconymi torebkami foliowymi, butelkami po napojach, papierkami po batonikach. Inne jeszcze ślady - przemilczę. Tyle mojego wylewania żalów. A wracając do samego zbierania grzybów, chcę przypomnieć kilka podstawowych zasad.

Przede wszystkim zawsze zbieramy te grzyby, które dobrze znamy. Ja ograniczam się do kilku gatunków, które zbierała moja babcia. Zbieram podgrzybki, prawdziwki, koźlaki, kanie, maślaki i kurki. Każdego prawdziwka dodatkowo sprawdzam, czy nie jest gorzkim szatanem na czerwonawej nodze. Nie warto też zbierać zbyt małych grzybów. Mogą być jeszcze trudne do rozpoznania. Po grzyby nie chodźmy z torebkami foliowymi. To nie tylko nie jest ładne i nieekologiczne. Przede wszystkim w takiej torebce nasze zbiory się gniotą i zaparzają. Najlepiej, zgodnie z tradycją, wziąć ze sobą koszyk lub łubiankę. Do lasu dobrze jest zabrać ze sobą scyzoryk. Lepiej jest na miejscu oczyścić trochę grzyby i sprawdzić czy nikt w nich nie mieszka. Te robaczywe możemy wtedy zostawić w lesie, by miały szansę wysiania zarodników.

I jeszcze jedna ważna kwestia. Wykręcać, wyrywać czy wycinać? Ja zawsze delikatnie wyrywam, starając się nie uszkodzić grzybni. Ścinanie nożem powoduje, ze część trzonu zostaje w ziemi i może gnijąc, zniszczyć grzybnię. Miejsce po wyrwanym grzybku zasłaniamy ściółką lub mchem, by nie wysychało.

A poza tym przychodząc do lasu, zachowujmy się jak goście: kulturalnie.

Ula Zaborowska