Diablog Piotra Bikonta

Drukuj
Piotr Bikont, prekursor polskiej krytyki kulinarnej założył bloga. I to niebylejakiego, tylko dla diabetyków. Po dekadach walki na rzecz dobrego jedzenia przyszedł czas walki na rzecz zdrowego

Bikont znany jest wszystkim smakoszom: lata temu wspólnie z Robertem Makłowiczem stworzyli duet publicystów kulinarnych, publikujący w tygodniku Wprost, a następnie w Newsweek Polska. Razem z Makłowiczem wydał książki: Listy pieczętowane sosem, czyli gdzie karmią najlepiej w Polsce. Przewodnik  (2001),  Dialogi języka z podniebieniem  (2003), Stół z Niepowyłamywanymi Nogami  (2007), a samodzielnie: Polska na widelcu  (2005), Polska. Nawigator kulinarny  (2007),  Kuchnia żydowska według Balbiny Przepiórko  (2011). Diablog Bikonta „dla początkujących i średniozaawansowanych cukrzyków” zawiera dowcipne felietony, porady i sprawdzone przepisy. Pierwszy felieton utrzymany jest w formie listu do Roberta Makłowicza: „Drogi Robercie! Pewnie dziwi Cię szyld, pod którym czytasz te słowa, bo przecież znasz mnie nie od dziś i wiesz dobrze, że w ciągu kilkudziesięciu lat mojego życia, w tym ponad dwudziestu w roli krytyka kulinarnego, dystansowałem się buńczucznie, czasem wręcz ostentacyjnie, od wszelkich zagadnień związanych z dietetyką, opowiadając się jednoznacznie po stronie żywienia irracjonalnego. Okazuje się jednak, że

punkt widzenia

w kwestii żywienia

z wiekiem się zmienia

No i po pięćdziesiątce (a ściślej: w połowie szóstego – jak to się kiedyś mówiło – krzyżyka) nagle mój organizm, dotąd eksploatowany intensywnie i zgoła niefrasobliwie, zaczął strajkować i zaczęły się przyplątywać kolejne niemiłe przypadłości, w postępie iście geometrycznym. Czara się przelała, kiedy się okazało, że mam cukrzycę.

Oczywiście, oddałem się pod opiekę lekarską, ale było najzupełniej jasne, że aby dać sobie szansę poprawy, a nie jedynie bronić się przed pogorszeniem, muszę po prostu schudnąć - i to co najmnniej o 25%. Czyli jednak dieta, no bo przecież nie sport. Narzuciłem sobie dość ostry rygor i – póki co – udało się. Ze 144 kilogramów ciała zszedłem do 106-ciu (przy 190 cm wzrostu) i może to wcale nie koniec. Wszystkie wyniki mam teraz w normie i nie muszę dodawać, że się świetnie z tym czuję.  Przekonałem się przy tym, że aby wytrwać w radykalnych postanowieniach, trzeba mieć do tego nie tylko przekonanie, ale także szczególne zamiłowanie. Czyli uwikłać się w dietę. Ale ludzie zafiksowani na podobnych sprawach bywają uciążliwi dla otoczenia, zamęczając wszystkich dookoła „arcyciekawymi spostrzeżeniami” i „głębokimi przemyśleniami”. Chciałbym oszczędzić tego moim przyjaciołom i znajomym, mam wszelako zarazem przekonanie, że warto abym niektóre moje doświadczenia i pomysły przekazał takim osobom, które mogą nimi być osobiście zainteresowane. Stąd pomysł aby na Twojej gościnnej www. zaprowadzić właśnie DIA-BLOG, przy wyraźnym zastrzeżeniu, że adresowany jest do cukrzyków jak ja, w zasadzie początkujących, co najwyżej średniozaawansowanych, z nadwagą, których stan zdrowia jest wciąż jeszcze względnie umiarkowany i pozostawia nieco swobody działania.” Diablog Piotra Bikonta znajdziesz tu - Kliknij