Nie lubię marnowania jedzenia

Drukuj
zdj. materiały prasowe
z Piotrem Wieleżyńskim, współwłaścicielem „Skrzynki z Pola” rozmawia Monika Węgrzyn

- Razem z Michałem Gaszyńskim zaczęliście dostarczać warszawiakom „skrzynkę z pola”, czyli warzywa prosto od producentów. Pierwsze „skrzynki” sprzedaliście w styczniu, to dziwna pora na handel warzywami.

- To prawda ale zawsze kiedyś trzeba zacząć. Prawdziwy początek był jesienią, gdy objechaliśmy z Michałem bliższe i dalsze okolice, odwiedzając gospodarstwa. Wytypowaliśmy je, szukając w Internecie. I w wielu z nich dowiedzieliśmy się, że gospodarze już nie podejmą się współpracy z nami, bo wszystko mają sprzedane lub zamówione.

- Jak z tego wynika ekologiczne warzywa sprzedają się na pniu?!

- Nie tylko ekologiczne. Byliśmy również w gospodarstwach, które nie mają certyfikatu ale uprawiają ziemię w sposób przyjazny naszemu zdrowiu. Omijaliśmy tylko gospodarstwa konwencjonalne. Pomimo, że jesień to była zła pora na nawiązywanie współpracy, udało nam się porozumieć z kilkoma gospodarstwami. A w styczniu zaczęliśmy.

- Procedura jest taka: poprzez stronę internetową www.skrzynkazpola.pl można zamawiać na razie dwa rodzaje skrzynek: „Jedynkę” i „Rodzinkę”. Są one komponowane tak, aby dostosować się do potrzeb różnej wielkości gospodarstw. Już niedługo będzie również możliwość skomponowania własnej skrzynki „Mieszanki”. Skład skrzynki to przede wszystkim warzywa i owoce, ale oprócz tego można zamawiać produkty takie, jak kasze, mąki, makarony, konfitury czy płatki. Zamawiamy do środy, w sobotę lub poniedziałek dostarczacie „skrzynkę” do domu klientów. Czy w ogóle jest popyt na taką usługę?

- Tak, mamy coraz więcej klientów, a sezon nie sprzyja handlowi warzywami. Myślę, że tajemnica tego pomysłu polega na bliskim kontakcie klienta z producentem. Klient zawsze może wyrazić swoją opinię – na co zresztą bardzo liczymy i wie, że dotrze ona do producenta. To jest gwarancją jakości towaru. Jednocześnie myślę, że wiele osób chętnie korzysta z dostawy pod drzwi, bo wszystkim wciąż brakuje czasu. Jednocześnie trudno jeździć 50 kilometrów po marchewkę na wschód a drugie 50 po buraki na zachód. To nasza rola. Ale proszę zauważyć jak krótki jest ten łańcuch – tylko jeden pośrednik. To rzadkość w dzisiejszym handlu.

- A skąd Pana zainteresowanie warzywami?

- Zawsze interesowałem się jedzeniem od kuchni. Nie tak dawno pisałem pracę magisterską o tym jak marnuje się jedzenia w supermarketach. Nie lubię marnować jedzenia. „Skrzynka” to pomysł na to aby dostarczać kupującym tego, czego potrzebują, jak najkrótszą drogą. Bez marnowania.

- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

 Skrzynki do zamówienia na stronie internetowej: www.skrzynkazpola.pl