Hamburger jest OK!

Drukuj
zdj. shutterstock
Znam dania bardziej wytworne, nie da się ukryć. Ale czasem warto zapomnieć o elegancji, jeśli w zamian można dostać coś tak pysznego...

Mowa o hamburgerze. Proszę się nie krzywić, hamburger niejedno ma imię i wcale nie musi smakować plastikiem, nie musi być tłusty, gumowaty, nie musi występować w towarzystwie chemicznych sosów, octowych ogórków czy bułek, które pieczywem są tylko z nazwy.

Fakt, nie jest łatwo takiego prawdziwego hamburgera u nas znaleźć, ale szukać trzeba, bo wart jest grzechu! Próbowałam hamburgerów w różnych miejscach na świecie – oczywiście nie zaglądając przy tym do fastfoodowych sieciówek, które produkują wyrób hamburgeropodobny na skalę przemysłową. Różne są pomysły na to danie, ale jedno jest wspólne: jakość mięsa. Musi to być naprawdę dobra wołowina. Uwaga: nigdy nie kupujemy mielonej. Mielimy sami. Mięso nie powinno być chude, bo – tu kolejna ważna sprawa – nie smażymy hamburgerów na tłuszczu. Zupełnie starczy ten z mięsa.

Kiedy już mamy gotowe danie, pozostaje drobiazg: jak je zjeść? Spory kotlet włożony w bułkę, do tego dodatki, sosy – spore wyzwanie. Jest na to sposób. Spłaszczamy, jakby zgniatamy bułkę, ale zawsze robimy to nad talerzem. Bo z soczystego mięsa podczas „zabiegu” wypłynie sos – lepiej, żeby nie znalazł się na naszych kolanach. Ale to naprawdę drobiazgi. Smak – jeśli dobrze przygotowaliśmy mięso – będzie bajeczny. Wart tego, żeby się trochę przy jedzeniu pogimnastykować. Wgryzamy się w hamburgera, nie przejmujemy się tym, że mamy wąsy z majonezu, a brodę usmarowaną ketchupem – i czujemy się jak w Ameryce.

Na cztery hamburgery bierzemy pół kilograma wołowiny, 100-150 ml zimnego bulionu, kawałek (ok. 3 cm) świeżego imbiru, po pół łyżeczki białej gorczycy, ziaren kolendry i pieprzu kajeńskiego, sól do smaku.

Potrzebne będą jeszcze dobre bułki sezamowe, liście sałaty rzymskiej, kiszony ogórek czerwona cebula, dobry ketchup, majonez i musztarda, i patyczki do szaszłyków.

Mięso mielimy, doprawiamy zmielonymi przyprawami i solą, mieszamy z zimnym bulionem i dobrze wyrabiamy – jak na pasztet. Formujemy cztery okrągłe kotlety, spłaszczamy je i grillujemy do zrumienienia – można na grillowej patelni. Przekrojone bułki grillujemy na tej samej patelni. Na płaską część wykładamy łyżeczkę majonezu, trochę musztardy i ketchupu, pół liścia sałaty, posmarowany ketchupem kotlet, plasterek cebuli, plasterki ogórka, łyżeczkę majonezu i kleks musztardy. Teraz góra bułki, przebijamy patykiem do szaszłyków i gotowe. 

Magda Gessler