Mój boudin noir

Drukuj
zdj. Grzegorz Śledź
Zainspirowana wieloma zagranicznymi doświadczeniami z boudin noir, postanowiłam stworzyć autorską wersję tego nad wyraz wyrafinowanego smaku i stworzyć coś na kształt biszkoptu z kaszanki.

Proszę się nie krzywić – brzmi może strasznie ale jest naprawdę pyszne. Rozcieramy na puch pół kostki masła, dodajemy dwa żółtka, kręcimy dalej i dosypujemy kopiastą łyżkę cukru-pudru. Osobno na smalcu wysmażamy duże skwarki ze świeżego boczku i dodajemy do niego dwie grubo siekane cebule. Odstawiamy do ostygnięcia i dodajemy do utartego z żółtkami i cukrem masła. Teraz będziemy potrzebować kilogram świeżej kaszanki ale nie byle jakiej, tylko najlepszej. Takiej z dobrze paloną kaszą i dużą ilością krwi. Pół kilograma tego specjału miksujemy z tłustą masą maślano-cebulową, pozostałe pół kroimy w plastry i również dodajemy do masła. Odsączamy z mleka dwie bułki, dzielimy w cząstki, mieszamy z masą. Do tego dwie pokrojone w kostki szare renety, garść upalonych migdałów, garść namoczonych rodzynek, szczypta cynamonu i trochę pieprzu. Na koniec ubijamy pianę z dwóch białek i bardzo delikatnie łączymy z tym wszystkim, co pomieszaliśmy do tej pory. Rozgrzewamy piec do 180 stopni i pieczemy nasz „budyń” jak biszkopt zaś po upieczeniu obsypujemy tłuczonymi migdałami. Ten zachwycająco pyszny dodatek znakomicie sprawdza się w towarzystwie pieczonego drobiu.

Magda Gessler