Efekt gondoliera

Drukuj
zdj. Paweł Wroński
W swojej gondoli, gondolier wygląda nader romantycznie. Jednak przeniesiony wraz z łodzią na warszawską ulicę nie popłynie. Choćby nie wiem co!

Czy jest ktoś, kto nie doznał rozczarowania, pragnąc po udanej podróży przywołać czar poznanych miejsc, poczuć znowu smak egzotycznych smakołyków czy doznać jeszcze raz przyjemnego zawrotu głowy wywołanego niebywałym bukietem wina? W tym ostatnim przypadku o rozczarowanie najłatwiej. Otwierając w domu butelkę poznanego podczas wyjazdu trunku, konstatujemy ze dziwieniem, że wcale nie jest tak znakomite, jak się wydawało pod innym niebem, za innym stołem. I to właśnie jest efekt gondoliera! Niektóre smaki nie przynoszą na szczęście rozczarowania. Ot, choćby Spritz, charakterystyczny dla rozpalonej letnim słońcem Wenecji orzeźwiający drink, w którym słodki Aperol zmieszany jest z Prosecco i podany z lodem w kieliszku ozdobionym plasterkiem pomarańczy. Smakuje równie dobrze na torze Formuły 1 w Spielbergu bei Knittelfeld w Styrii, nawet jeśli prosecco jest w nim zastąpione miejscowej produkcji sektem. Znakomicie gasi pragnienie i emocje podkręcane rykiem silników.

Znudzony gondolier

Co jednak najzabawniejsze, efektowi gondoliera ulegają sami gondolierzy. Wystarczy się im dokładniej przyjrzeć. Jakżeż często siedzą na nabrzeżu obok przycumowanej gondoli najzwyczajniej w świecie nabzdyczeni. Nie pałają też nadmiernym entuzjazmem, gdy kolejna, oszołomiona urokami magicznego miasta grupka turystów ładuje się im na pokład. A gdy jest ich kilku, tak bywają zajęci rozmową, że mniej pewni siebie goście w ogóle nie śmieją podejść i poprosić o przejażdżkę. Ba, sytuacji nie poprawia nawet owa okrągła sumka, która zresztą z roku na rok okrągleje. Oficjalnie z powodu światowego kryzysu gospodarczego, bynajmniej nie z powodu frustracji gondolierów.

Tylko Mussolini ich nie lubił

Po weneckiej lagunie pływa obecnie około 400 gondoli, tradycyjnych lśniących, czarnych łodzi, ozdobionych złotymi ornamentami z pokładami wyścielonymi z iście wschodnim przepychem. Gondola liczy około 11 m długości. W najszerszym miejscu ma 1,5 m, ale rozszerza się niesymetrycznie, po lewej stronie o 24 cm mocniej. Waży blisko 400 kg, a wykonanie każdego egzemplarza pociąga za sobą koszty rzędu 15-30 tys. euro. Jak się je wykonuje i jak naprawia można zobaczyć w warsztatach zwanych squeri: przy San Trovaso w pobliżu Accademii, oraz przy skwerze Tramontin. Gondole służą w Wenecji turystom w zastępstwie popularnych w innych miastach bryczek. Są też powszechnie używane podczas uroczystości. Równie dobrze ślubów, jak pogrzebów. Postrzegane jako wizytówka miasta należą do kluczowych atrakcji Wenecji. Nienawidził ich jedynie Mussolini, który uważał że są anachroniczne, a co gorsza nawiązują do arystokratycznych tradycji niezgodnych z duchem współczesności.

Paweł Wroński

INFO

  • O gondolach na poważnie: www.tours-italy.com/venice-about-gondola.htm
  • Wynajmując gondolę prywatnie warto się potargować, choć nie należy liczyć na to, że cena zejdzie poniżej 100 euro za 40-minutową przejażdżkę w dzień i 150 euro za romantyczny nocny rejs. Płaci się za łódź a nie od osoby; w gondoli jest 6 miejsc dla pasażerów. Jeśli korzystamy z wynajmu za pośrednictwem biur, koszty operacji  są jeszcze wyższe.