Kalist z Treskavca - Macedonia, Treskavec

Drukuj
Treskavec to XII-wieczny monastyr w sercu Macedonii. W czasach świetności mieszkało w nim pięciuset mnichów, tworząc największy ośrodek życia monastycznego na Bałkanach.

Opustoszały w czasach komunistycznych kompleks, strawił pożar w latach 90. XX wieku. Dekadę później zamieszkał w nim jeden mnich, Kalist, któremu igumen czyli przełożony zlecił misję odnowienia obiektu. Sprawa była złożona, bo musiał odbudowywać zniszczone budynki i utrzymywać te, które przetrwały, obsługiwać wiernych przychodzących z Prilepu i okolic żeby się modlić oraz turystów, którzy chcą jedynie zwiedzać zabytek. Najbardziej absorbowali jednak Kalista archeologowie i konserwatorzy zabytków. Pierwsi odkryli, że monastyr stoi na miejscu, w którym wznosiła się niegdyś potężna świątynia Apollina. Drudzy, odnaleźli ponakładane na siebie warstwy cennych fresków z różnych okresów. W efekcie życie mnicha wypełniły kontakty z ludźmi i zajęcia zgoła nie duchowe. A przecież porzucił Skopje i ekonomiczne studia by skryć się pod habitem, owładnięty nadzieją doznania Isichii - wyciszenia i pełnego zjednoczenia z Bogiem. Kiedy przyszliśmy z kolegą i zaczęliśmy go wypytywać o Treskavec, Macedonię, mnisie życie i całą resztę, poświęcił nam cierpliwie czas. Ba, zaoferował gościnę, zgodnie z kultywowanym w prawosławnych klasztorach obyczajem i przygotował poczęstunek - białe pieczywo, ser, oliwę. Jako wkład z naszej strony przyjął czerwone wino, chwaląc nawet za dobry wybór. - Wszystko jest dla ludzi - zawyrokował - byle z umiarem. Tylko konserwy polecił żebyśmy zostawili, bo pod dachem monastyru nie spożywa się mięsa. Po posiłku zaprowadził nas na skalisty szczyt, na Zlatovrv (1422 m), skąd widać szmat macedońskiej ziemi, i majaczący w oddali monastyr Zrze, w którym rezyduje jego igumen Kliment. Gdy następnego dnia odchodziliśmy z klasztoru stromą, krętą drogą, w której spływająca po deszczach woda rzeźbi głębokie bruzdy, spotkaliśmy dwóch Niemców. Przemierzali z zachwytem kraje bałkańskie. Ciekawość przygnała ich do Treskavca... Przypuszczam, że Isichija pozostanie w sferze marzeń Kalista dopóty, dopóki igumen nie zwolni go z obowiązków. Jak bowiem każdy mnich, Kalist ślubował czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. - Gdy spadnie śnieg mam spokój - mówił na pożegnanie. - Do klasztoru nie można wtedy ani dojść ani dojechać.

INFO
Oficjalny portal z informacjami o atrakcjach Macedonii: www.exploringmacedonia.com

O życiu mnichów w rozrzuconych po kraju świetnych niegdyś monastyrach, można się dowiedzieć jedynie na miejscu.

Paweł Wroński