Kanapka na cześć Bismarcka

Drukuj
zdj. Monika Węgrzyn
Ilekroć jestem na większej stacji kolejowej w Niemczech idę do baru, bo nie mogę sobie odmówić Bismarcka Baguette - kanapki Bismarcka.

Wielki mąż stanu, którego postać przedstawiano nam w szkole jako podłego, germanizującego pragnących jedynie wolności Polaków, potwora, był tak na prawdę człowiekiem żelaznych zasad. Owładniętym obsesją tworzenia i respektowania prawa. Poszukiwał rozwiązań problemów swojej epoki, czego doskonałym przykładem były krwawo tłumione strajki robotnicze, a jednak wybuchające wciąż z niesłabnącą mocą. Rozumiejąc żądania robotników, zamknął się w gabinecie na zamku w Wernigerode i pogrążył w pracy. Opuścił gabinet z gotowym dokumentem, stanowiącym po dziś dzień podstawę niemieckiego, a zatem i europejskiego systemu ubezpieczeń społecznych.

Bismarck był przy tym wszystkim realistą. Wystarczy rozważyć jego maksymę, trącającą lekko o kwestie spożywcze: „Im mniej ludzie wiedzą o kulisach tworzenia prawa i produkcji kiełbasy... tym śpią spokojniej”. Jakżeż więc nie zjeść na cześć takiego człowieka bułki ze śledziowym płatem. Prostej, bez niepotrzebnych dodatków i dressingu. Jedynie z liściem sałaty i kilkoma plasterkami kiszonego ogórka! Bismarck Baguette - za dwa i pół euro!