Gruzińska bagietka

Drukuj
Smak gruzińskiego chleba na długo pozostaje w pamięci. Zwłaszcza jeśli za pierwszym razem skosztujemy takiego wyjętego właśnie z pieca.

Charakterystyczne cylindryczne piece tone spotyka się w Gruzji na każdym kroku. Na targowiskach, w sklepikach osiedlowych, w eleganckich restauracjach w Tbilisi i w mniej wystawnych na prowincji. Pieczywo zwane chlebem mamy, Deda's Puri albo po prostu shoti, wypieka się w środku, przyklejając ciasto do ścianek pieca. Nie dzieje się to cudownym zrządzeniem losu, tylko dlatego, że jego wykonane z gliny ściany są chropowate, ciasto zaś ma taką jak trzeba konsystencję. Z czasem każdy kto piecze chleb potrafi ją osiągnąć. Piecze się bowiem niemal na okrągło, jako że najlepsze jest świeże, gorące shoti. Składniki na ciasto są prozaiczne. To tylko zakwas z mąki, jeszcze raz mąka woda i sól. Ale żeby je przygotować do pieczenia, pracę trzeba zacząć 3 dni wcześniej i zrobić zakwas. Przyklejając gotowe już ciasto do ścianek pieca, piekarz zdrowo się nagimnastykuje. Jeśli piec duży będzie się musiał przy każdej porcji pochylić nawet kilkadziesiąt razy, sięgając zresztą coraz głębiej i głębiej. Na dnie pieca żarzy się węgiel drzewny. Żeby się shoti nie spaliło przykrywa się żar blachą, bo pieczywo gdy jest już gotowe samo odpada od ścianek. Podawane do każdego posiłku, w restauracjach pełni rolę podobną do włoskiego grissini - skubanie skraca czas oczekiwania na potrawy.

Paweł Wroński