Niezwykła Lizbona

Drukuj
Niedawno wróciłam z Lizbony, w której doświadczyłam ponownie mojej ukochanej potrawy, o której w Polsce bezustannie marzę. Amêijoas à Bulhão Pato - nazwa trudna, potrawa prosta.

I genialna. Można ją jeść bez końca. Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość gęstej, zielonej oliwy z oliwek. Dokładamy do niej sporo grubo siekanego czosnku i odrobinę cebuli. Na to wkładamy całą masę świeżych, umytych w słonej wodzie i oczyszczonych z piachu muszli tak, żeby pokryć nimi całą patelnię. Całość zalewamy vinho verde, zakrywamy naczynie i czekamy aż małże się otworzą pod wpływem parującego wina. Na koniec zasypujemy je całymi garściami grubo siekanej kolendry. W Lizbonie pyszne amêijoas à Bulhão Pato jadłam w przeuroczym miejscu o nazwie Mercado do Peixe. Nazwa restauracji oznacza „targ rybny” i rzeczywiście, tuż przy wejściu sami wybieramy każdą krewetkę, rybę czy muszelkę, na jaką mamy ochotę. Obok stoi waga, na której stworzenia przed przyrządzeniem są ważone a my po tej czynności udajemy się dostojnym krokiem do stolika i czekamy na swoje danie. Inną restauracją, szalenie modną obecnie w Lizbonie jest Bica do Sapato. Tam również spróbujemy znakomitych amêijoas, na które zaprasza właściciel tego miejsca – John Malkovich. Tak, ten sam. 

Magda Gessler