Fugu dla ryzykantów

Drukuj
Kiedy czuje zagrożenie, nadyma się jak balonik. Fugu pochodzi bowiem z rodziny rozdymkokształtnych. Napełnia żołądek wodą, a pyszczek „plombuje”, by ani kropla nie wypłynęła. Taką kulkę trudno przełknąć.

Jednak podstawową bronią fugu jest... trucizna. 1200 razy bardziej toksyczna od cyjanku! W jednej rybce jest jej tyle, że spokojnie uśmiercić może 30 osób. Zatem większość drapieżników, które częstują się małą fugu, umiera w męczarniach.

Wydaje się, że czyni to rybkę nietykalną. Nic podobnego. Człowieka ta drobna przeciwność nie zraża, odwrotnie – sprawia, że fugu jest atrakcyjna i pożądana. Szczególnie w Japonii. Czy sprawia to dreszczyk emocji związany z przyrządzaniem i jedzeniem ryby, czy specyficzne mrowienie na języku, które odczuwa się przy jedzeniu – dość, że fugu to przysmak. Niektórych to dziwi, bo mięso ryby smak ma niezwykle delikatny, wręcz nijaki, nie on więc chyba jest przyczyną tej niezwykłej popularności.

Kucharzom amatorom od 1958 roku nie wolno przygotowywać potraw z fugu, zbyt dużo było przypadków, w których skończyło się to tragicznie. A żeby uzyskać licencję, trzeba się trochę napracować. Od przyrządzania w tym wypadku zależy przecież nie tylko smak, ale i życie, szkolenie dla kucharzy jest więc bardzo wymagające, trwa dwa, trzy lata, a egzamin zdaje podobno tylko 30 procent kandydatów. Przede wszystkim trzeba oczywiście wiedzieć, które części rybki nadają się do jedzenia, które absolutnie nie – na przykład spożywanie wątroby jest w Japonii zakazane, w niej bowiem i w jajnikach stężenie trucizny jest największe. Nielegalne jest też wyrzucanie resztek ryby czy jej wnętrzności do śmietników przy restauracjach (trzeba je palić) – sporo było wypadków, kiedy tymi odpadkami poczęstowali się bezdomni, a finał uczty był tragiczny.

Trucizna z fugu powoduje paraliż mięśni, śmierć następuje więc przez uduszenie. Kiedyś znane były podobno wypadki, kiedy człowiek uznany za zmarłego budził się na chwilę przed kremacją, w niektórych regionach Japonii wprowadzono więc obyczaj, by ofiary fugu pozostawiać po rzekomej śmierci przez trzy dni niepogrzebane. Jeśli ciało się nie rozkłada, to znak, że ofiara rybki ciągle żyje...

Najbardziej popularne jest sashimi z fugu, ale rybę smaży się też, gotuje i marynuje. W większości japońskich miast jest co najmniej jedna restauracja, w której można jej skosztować. Najlepiej zimą, bo wtedy fugu są najtłustsze!