Tatarska jurta

Drukuj
kruszyniany.pl
Kłopot z Tatarską Jurtą polega na tym, że jest tak daleko. Można tu przyjechać raz na jakiś czas a wtedy chciałoby się spróbować wszystkiego. To jest jednak niemożliwe.

- Zawsze zachęcam gości, jeśli są w większej grupie, żeby zamówili po jednej porcji różnych moich smakołyków, tak, aby każdy mógł spróbować jak najwięcej dań – opowiada właścicielka Tatarskiej Jurty, Dżenneta Bogdanowicz. Uwija się wśród gości. Podając kołduny tłumaczy jak należy je jeść. (Najpierw nadgryzamy delikatnie i wysysamy sos ze środka…) W sezonie restauracja pęka w szwach.

I pomyśleć, że nikt nie wróżył temu pomysłowi sukcesu... A jednak! Gospodarstwo, które przodek Mirosława Bogdanowicza dostał z nadania Jana III Sobieskiego za zasługi na polu bitwy, na początku XXI wieku było już właściwie ruiną. I wtedy Dżenneta namówiła swego męża na założenie tu, w Kruszynianach gospodarstwa agroturystycznego. Rodzina poparła pomysł. Inni jednak nie wierzyli, że ktokolwiek pofatyguje się tak daleko tylko po to aby skosztować tatarskiego jedzenia. Mylili się. Nawet sam Książę Karol w czasie swojej krótkiej wizyty w Polsce odwiedził Tatarską Jurtę.

W ciągu 10 lat Dżenneta stworzyła miejsce znane, lubiane, polecane z ust do ust. Jej zamiłowanie do kuchni, do tatarskiej tradycji kulinarnej zaowocowało wspaniałym, oryginalnym i bogatym menu. Dziś wszyscy zwiedzający tataraki szlak – meczety Kruszynian i Bohonik i mizar (cmentarz tatarski) mają gdzie zatrzymać się, odpocząć a także dosłownie zakosztować kultury tarskiej. I to w doskonałym wydaniu. Potrawą budzącą największe zainteresowanie jest pierekaczewnik, czyli wielowarstwowe ciasto z nadzieniem.

Dzięki staraniom Dżennety Bogdanowicz uzyskało ono unijny certyfikat. Chętnych jest tak wielu, że czasami kuchnia nie jest w stanie wyprodukować wystarczającej ilości porcji. A przecież nie tylko pierekaczewnik wart jest tu uwagi. Zachwyt budzi menu pierogowe. W kategorii pierogów pieczonych można wybierać pomiędzy kibinami (z kapustą, cebulą i mięsem) a cebulnikami (cebula, mięso) albo jeczpoczmakami (ziemniaki, pietruszka, marchewka, cebula, mięso). Z pierogów smażonych polecam czebureki z pysznym mięsnym nadzieniem. Chociaż tatarska kuchnia słynie głownie z dań mięsnych to moim ulubionym daniem w Tatarskiej Jurcie są delikatne, gotowane na parze sakiewki wypełnione słodkim serem. Nazywają się manty. Muszę wyznać, że myśl o mantach powoduje, że zaczynam dociskać gaz już od Białegostoku. A jak dotąd mówiliśmy tylko o pierogach. Czekają jeszcze dania główne. Fantastyczne kołduny tatarskie, pyzy z mięsem lub serem na ostro podawane z rosołem, a babka ziemniaczana oraz zagadkowo brzmiące kryszonka i belysz.

Wszystkie dania są świeżutkie, gorące, pachnące i niezwykle aromatyczne. Są też pyszne. Obok znakomitej kuchni ogromną atrakcją tego miejsca jest klimat tworzony na równi przez wystrój wnętrza co przez osobowość gospodyni. Dżenneta Bogdanowicz jest osobą niezwykłą. Na pierwszy rzut oka widać, że lubi ludzi. Przysiada się do stolików, opowiada, wyjaśnia… Miło posłuchać jej opowieści. Wszystko to razem tworzy niepowtarzalny klimat tego miejsca i sprawia, że chce nam się tu wracać.