Wielkanocne sushi

Drukuj
zdj. Tomasz Baran
Co roku na Wielkanoc podaję sushi. Dlatego tak się ucieszyłam z zaproszenia na warsztaty do Sakany, gdzie udało mi się wreszcie nauczyć jak robić sushi ryżem do wierzchu!

Było super. Po pierwsze bardzo lubię Sakanę. Z wielu warszawskich „suszarni” ta ma naprawdę ładną tradycję – od lat w tym samym miejscu. Szacun! Magiczna jest rzeka opływająca bar, którą co chwila przypływają kolejne łódeczki z piękną, nieco tajemniczą ale jakże apetyczną zawartością. Płyną ku nam kolejne  dania, a ich wymyślne kształty to małe dzieła sztuki. Szef Waldemar Legendziewicz przywiązuje wagę do formy. Każde danie podawane jest na talerzach zrobionych ręcznie przez zaprzyjaźnionego rzemieślnika specjalnie dla Sakany.

Drugi powód mojej radości był praktyczny. Nauczyłam się robić maki z ryżem, a nie z wodorostem na wierzchu. Do tej pory  nie udawały mi się ale potrenowałam i poznałam ich tajemnicę. Uwaga - wyjawię ją teraz! Otóż należy lekko zwilżyć wodą matę przed zwijaniem rolki z ryżem na wierzchu a wszytko się uda! W tym roku mój stół Wielkanocny wzbogaci się o nowy rodzaj sushi. Wiem, że nie jest to może bardzo tradycyjna potrawa wielkanocna ale czy idea świąt nie polega na jedzeniu tego, co lubimy? A jeśli tak, to sushi jak najbardziej.

Co prawda nie pokuszę się chyba o dania tak wyrafinowane jak, te których zakosztowaliśmy na warsztatach. W celu zainspirowania czytelników opowiem jednak co było jedzone. Między innymi podano małże św. Jakuba grillowane na soli morskiej podane na musie kalafiorowym z dzikimi grzybami, Psyhalis w galaretce z japońskiego wina śliwkowego oraz krewetki tygrysie z zielonymi szparagami i jajem przepiórczym podawane na ryżu. Na deser podano szparag w czekoladzie z dodatkiem lodów i czerwonych porzeczek! Odważne to było i pyszne.

Dobre jedzenie wystąpiło w towarzystwie znakomitego alkoholu. Partnerem warsztatów była firma Moët Hennessy, która uraczyła uczestników Moet & Chandon Burn Imperial i Cloudy Bay Sauvignon. Akordem końcowym była Yamazaki - jedna z najbardziej klasycznych whisky w Japonii.

Jeśli czytacie to z zadowoleniem ale myślicie sobie, że „u mnie w domu, nawet w święta nikt surowej ryby nie zje” przytoczę radę Waldemara Legendziewicza. Uważa on, że oswajanie rodziny z surową rybą należy rozpocząć od tatara z łososia. Bo jeśli tatar z wołowiny jest OK, to z łososia może też zostanie zaakceptowany? A gdy już tatar się przyjmie, to można ruszyć dalej na podbój japońskiej sztuki podawania ryżu z dodatkami.

mow