Polny bukiet

Drukuj
zdj. living4media/Free
Często przynosimy ze spaceru bukiety polnych kwiatów. Przykro jest patrzeć jak szybko więdną i tracą swój urok. Nie można zapobiec więdnięciu ciętych kwiatów, ale warto wiedzieć, co robić, aby były piękne jak najdłużej.

Najlepiej kwiaty zrywać wcześnie rano, gdy są wypoczęte w nocnym chłodzie i pełne rosy. Po zerwaniu trzymajmy je w cieniu i najlepiej nieśmy w koszyku, lub osłońmy liściem łopianu, by nie grzać łodyg w dłoni (mamy przecież prawie 40 stopni). Wybierajmy kwiaty rozwinięte, pąki są zazwyczaj mniej trwałe. Do ścinania najlepiej zabrać ze sobą ostry sekator lub nóż. Łodygi uszkodzone przy zrywaniu będą gnić, bo łatwiej rozwiną się na nich bakterie. Już na łące, lub później, w domu należy bardzo dokładnie oczyścić z liści i odrościków dolną część łodygi. Ta część rośliny, która będzie zanurzona w wodzie powinna być pozbawiona wszystkich liści, mniejszych gałązek i uszkodzeń. W domu, nim bukiet trafi do wazonu, należy jeszcze raz podciąć wszystkie łodygi tuż przed wstawieniem do wody. Kiedy szliśmy do domu rośliny cały czas próbowały pić wodę, a nałykały się powietrza. Odcięcie centymetrowego kawałka łodygi pozwoli łatwiej popłynąć wodzie. Teraz rzecz bardzo ważna: temperatura wody. Ponieważ sami lubimy schłodzić się w upalny dzień sądzimy, że kwiatom też dobrze zrobi zimna woda, a one lepiej poczują się w wodzie letniej, takiej o temperaturze pokojowej.

 Polne kwiaty zazwyczaj wypijają sporo wody, szczególnie w ciągu pierwszego dnia. Pamiętajmy więc, by nalać jej dużo i uzupełniać w miarę potrzeby. A kiedy wodę zmienić? Jeżeli jest przejrzysta możemy ją tylko uzupełniać. Warto przy tym wyjąć bukiet i jeszcze raz podciąć łodygi (najlepiej codziennie).

Zastanówmy się także gdzie postawić wazon. Nie polecam oczywiście miejsc mocno nasłonecznionych. Wilgoć z roślin będzie tak szybko odparowywała, że nie dadzą rady jej uzupełnić i szybciej zwiędną. Unikajmy też miejsc zbyt przewiewnych, otwartych okien, bo ruch powietrza kwiaty wysusza i powoduje szybsze więdnięcie.

Ula Zaborowska