Zimna Zośka i inni

Drukuj
zdj. shutterstock
Co roku połowa maja to przełomowy okres w życiu każdego ogrodu, każdej działki, a nawet balkonu. Przed 15 maja, nikt nie odważy się posadzić pomidorów w ogródku, ani pelargonii do skrzynek. Wiadomo, mogą zmarznąć.

Wiedziały to nasze babcie i prababcie. Jest też na ten temat wiele przysłów ludowych. Podobnie określa się ten czas w wielu innych krajach: na Słowacji, w Holandii, w Niemczech, a nawet we Francji. Tradycja jest oczywiście oparta na wieloletnich obserwacjach pogody. Okazuje się, że rzeczywiście w tym czasie nad Europę Środkową napływa zimne powietrze z obszarów polarnych. Najczęściej dzieje się to właśnie w dniu, gdy imieniny obchodzi Zofia. Chłodne są też zazwyczaj trzy dni, których patronami są świeci: Pankracy, Serwacy i Bonifacy. To poprzedzający zimną Zośkę, okryci złą sławą złodziei plonów- „zimni ogrodnicy”. Podzielił ich los także Izydor obchodzący imieniny z Zofią. Obarczano go winą za straty w plonach i nazywano złym oraczem. Choć według ludowej tradycji po zimnej Zośce, nie powinno już być przymrozków, nie należy jej do końca ufać. Lepiej śledzić prognozy pogody i sprawdzać czy są zapowiadane ochłodzenia. Niestety przymrozki w Polsce zdarzają się nawet do 25 maja. Można jednak zabezpieczyć nasze uprawy przykrywając je w chłodne noce. W tym celu można użyć fizeliny ogrodniczej, ale dla małych roślin wystarczy nawet domek ze złożonej gazety. Kwiaty w skrzynkach balkonowych można przykryć starym ręcznikiem, grubszym papierem lub zabrać na noc do domu. Ponieważ przymrozki majowe są tylko przygruntowe, rośliny na wyższych piętrach są zazwyczaj bezpieczne.

Ula Zaborowska