Pączki na Badowskiej scenie

Mieliśmy tylko skosztować i pędzić na przedstawienie. Ale badowskie wypieki zasmakowały nam tak bardzo, że spóźniliśmy się na spektakl. Zanim się obejrzeliśmy sztuka już się zaczęła. Wstyd było nam wchodzić pięć minut po dzwonku, przeszkadzać widzom i aktorom… więc zostaliśmy w kuchni.  Przyglądaliśmy się maestrii Małgorzaty Kordel, dla której sceną jest właśnie badowska kuchnia. W dzień przedstawienia od rana trwa akcja „przyjęcie”. Menu wymyśla Małgorzata wspólnie z Piotrem Bikontem, reżyserem Badowskiego teatru i aktorkami Mirosławą Olbińską, żoną Piotra i Joanną Fidler, mieszkającą na stale w folwarku. W teatrze cały dzień trwają przygotowania do przedstawienia a w kuchni przygotowania do uczty. Tym razem na deser smażono pączki. Trzeba ich było dobrze pilnować, żeby nie zniknęły z pater przed końcem przedstawienia.

Zdj. Adam Sztokinier: Brakujące kółko olimpijskie znajduje się w Badowie w kuchni. Służy do wycinania ciasta na pączki. Putin, chyba nic nie wie...

Zdj. Adam Sztokinier: Domowej roboty powidła smażone bez dodatku cukru. Najlepsze są wyjadane prosto ze słoika. W pączkach też wyśmienite, tylko za mało... Co to jest łyżeczka powideł dla łasucha...

zdj. Adam Sztokinier: Gorący pączkowy ciąg technologiczny. Pą-ciąg drożdżowy. Wyrośnięte nadziane powidłami domowej roboty piłeczki plusk do wrzącego tłuszczu, potem plum na drugą stronę i ciach na papier żeby obsuszyć z nadmiaru tluszczu. ...

Zdj. Adam Sztokinier: .. potem tylko lukrowanie, na patach układanie i pilnowanie… Żeby nie zniknęły przed podaniem na stół.

Zdj. Adam Sztokinier: Obgryźć lukier z pączka, wyjeść powidła ze środka, resztę zostawić na później... Nie da się. Z tymi pączkami nie da się.

O najnowszych przedstawieniach w badowskim folwarku dowiesz się tutaj - Kliknij

Recenzję z kwietniowej premiery sztuki o świętym Franciszku wystawionym przez teatr w folwarku przeczytasz tutaj - Kliknij