Królewski łosoś

Drukuj
zdj. shutterstock
Kiedy, po wielu latach przerwy, trafiło w moje ręce mięso szkockiego łososia postanowiłam przyrządzić go w piecu opalanym mieszanką dobrze wysuszonego drewna olchowego i dębowego.

Łososia w piecu przyrządza się szybko i łatwo. Przygotowałam najpierw marynatę z soli i cukru, dodając do niej jeszcze tłuczony pieprz i dwa pęczki kopru w całości. Zostawiłam to wszystko na noc w brzuchu dwukilogramowego łososia, po czym następnego dnia oczyściłam mięso i raz jeszcze ucieszyłam je świeżym koprem. Położyłam potem rybę na łożu z drobno posiekanego fenkuła, selera i pietruszki, delikatnie podlałam białym winem i wstawiłam do mocno nagrzanego pieca. Po kwadransie łosoś ślicznie złapał kolor, wyjęłam go z pieca i nałożyłam na niego pełnymi garściami całe mnóstwo najdelikatniejszego, kwaśnego crème fraîche. Posoliłam wszystko grubą solą, posypałam lekko cukrem pudrem i wstawiłam z powrotem do pieca na kolejne 20 minut. Łosoś nie musi być dopieczony w środku, nawet lepiej, żeby był medium rare, wtedy smakuje najlepiej. Do tego koniecznie żółte ziemniaki z wody, już bez żadnych dodatków. Cudownie, jeśli uda nam się podać go na stół w całości, niezdruzgotanego nożem i widelcem. Taka forma podania łososia robi ogromne wrażenie i cudownie cofa nas w czasie do epoki prawdziwych, królewskich uczt.

Magda Gessler