Lato gęsiną pachnące

Drukuj
zdj. shutterstock
Wakacje w mieście nie muszą być wcale pozbawione smaku. Coraz więcej mamy wokół restauracji, które swoimi smakami zabierają nas w podróż do miejsc kuszących tajemnicą i obietnicą kulinarnej przygody.

Niektóre potrafią też przenieść nas nie tylko w przestrzeni ale i w czasie. Moi dziadkowie na początku II Wojny Światowej utknęli w podwarszawskim Komorowie. Piękna, letniskowa miejscowość, roztaczała wtedy aromaty piwonii, róży, pachnącego groszku i najlepszej gęsiny. Ten przedwojenny Komorów, o którym często mi opowiadano, można znaleźć dziś w centrum Warszawy, w restauracji Biała Gęś. Miejsce to, jak nietrudno się domyślić, stoi gęsią – począwszy od delikatnego foie gras, zamkniętego w bursztynowym karmelu, poprzez wielki i chrupiący gęsi udziec aż po upieczoną w całości gęś, podawaną prosto na stół w żeliwnym garnku, przykrytą kołderką z ugotowanych na parze białych warzyw. Na deser letniej uczty polecam w tym miejscu szczególnie kisiel z zatopionych w czerwonym winie czerwonych owoców, podany w towarzystwie pysznej, kwaśnej śmietanki. Przedwojenne letnisko przypominają też restauracyjne pokoje. Jeden chłodny, w kolorze letniego ogórka, drugi tarasowy, letni, z drzwiami otwartymi na oścież. Jest też dyskretny pokój w kolorze tabaki i ugru, w którym można w spokoju zapalić cygaro i oddać się błogim wspomnieniom lat minionych. Serdecznie polecam wakacyjne podróże kulinarne, które możemy odbyć nie wyjeżdżając z rodzinnego miasta. Zwłaszcza, że latem zapraszają też ogródki, zmyślnie ukryte w podwórkach lub te, dumnie wystawione w stronę trotuarów, które pozwalają widzieć i być widzianym.

Magda Gessler