Moc kukurydzy

Drukuj
zdj. shutterstock
W samym Meksyku konsumuje się dziennie 300 milionów kukurydzianych tortilli ale kukurydza od wieków nie jest wyłącznie domeną Ameryki Środkowej.

Bez kukurydzy nie powstanie przecież ani włoska polenta ani rumuńska mamałyga. Moje pierwsze spotkanie z kukurydzą również nie miało miejsca w Meksyku, lecz w Bułgarii. Nie pamiętam ile miałam lat, na pewno mniej niż dziesięć ale do dziś pamiętam ten nieprawdopodobny zapach kukurydzy przynoszonej w wielkich koszach i gotowanej później w mocno posłodzonej i lekko osolonej wodzie. Całkiem niedawno w uroczej restauracji nad jeziorem Blackstone w prowincji Ontario podano mi kukurydzę w dwóch odsłonach. Najpierw ugotowaną klasycznie, w kolbie, jako część jarzyny do steka. Później zadziwiły mnie słodkie ziarna kukurydzy ugotowane al dente, przyprawione słodką śmietanką z odrobiną czosnku i posypane szczypiorkiem. Proste i pyszne, bo kukurydza była wyjątkowo jasna, miękka i soczysta. Pyszna i prosta jest też kukurydza z rusztu. Potrzebne są do niej młode kolby kukurydzy. Wiek kolby poznajemy po miękkości ziaren – młode ziarna są ściśle zamknięte w liściach, zaś pod naciskiem palca radośnie tryskają kukurydzianym sokiem. Kolby oczyszczamy z liści i kładziemy na gorący ruszt lub do rozgrzanego piekarnika i opiekamy z każdej strony. Kiedy kukurydza jest już złota i miękka smarujemy ją salsą, przygotowanej z soku z dwóch lemonek, szklanki kwaśnej śmietany, soli i odrobiny pieprzu cayenne. Posmarowane kolby wkładamy ponownie na ruszt, żeby się ponownie zarumieniły. Podajemy z grillowanymi kawałkami lemonki.

Magda Gessler