Dieta czarownic

Drukuj
zdj. Monika Węgrzyn
Banalna wycieczka do Kielc okazała się fascynującą podróżą w czasie. W Centrum Kulturowo-Archeologicznym w Nowej Słupi poznałam dietę czarownic!

Centrum tworzą fascynaci odtwórstwa historycznego. Od tych, walczących co roku pod Grunwaldem, różni ich epoka. W Nowej Słupi przenosimy się w czasie o wiele dalej, do okresu kultury przeworskiej, czyli pomiędzy II wiek przed naszą erą a IV wiek naszej ery.

Dwuizbowa chata to rzadkość. W jej niskich (dosłownie) progach wita turystów pani Wiesia Wójcik, pracownik Centrum. Wygląda nader stylowo – suknia z surowego płótna przepasana jest skórzanym paskiem. Wszystko w, tak ostatnio modnych,  kolorach ziemi: brązy i szarości. Pokazując kolejne kąty „swojej” chaty opowiada o życiu codziennym ludzi w czasach czarownic. Nie zapominajmy, że jesteśmy w Górach Świętokrzyskich, które jak wszyscy wiemy, były centrum czarownictwa polskiego zanim na pobliskiej świętej górze nie powstał klasztor katolicki znany jako Święty Krzyż.

Ale dużo, dużo wcześniej… Mieszkano w glinianych chatach krytych trzciną lub darnią. Dach posypywano ziemią i czekano aż porośnie roślinnością. Nie trwało to długo. Systemy korzeniowe roślin wiązały ziemię i dach był bezpieczny nawet w czasie potężnych deszczów.  Chaty były małe bo w owych czasach nie znano jeszcze koncepcji mieszkania z inwentarzem Ludzie nie potrafili jeszcze zgromadzić odpowiednich zapasów jedzenia dla zwierząt na zimę. Większość zwierząt zabijano więc jesienią. Hodowano gatunki odporne na mróz i zimowe warunki – bydło, kozy i owce. Mięso solono, suszono, wędzono w domowych wędzarniach i przechowywano na specjalnej półeczce nad paleniskiem. Ale mięsa było mało. Nie znano hodowli drzew owocowych, owoce zbierano. Uprawiano już natomiast zboża. Wszystkie gatunki jakie znamy dziś, oprócz pszenżyta, były znane i wówczas. Pierwszym zbożem było proso. Być może dlatego tak zdrowa jest kasza jaglana – w końcu jesteśmy do niej „genetycznie” przyzwyczajeni od ponad dwóch tysięcy lat. Ludzi  kultury przeworskiej uprawiali też dawne odmiany pszenicy, które teraz z wielkim trudem staramy się przywrócić. Były to: orkisz, płaskórka, samoprzej, pszenica zbitokłosa. Największym wyzwaniem przy gotowaniu zbóż było pozbycie się łuski, okrywającej ziarno. W tym celu wyprażano łuskę aż zwęgliła się i odpadła. Była to precyzyjna robota, często nie udało się w porę przerwać podgrzewania i ziarno było częściowo zwęglone. Nie wiadomo, czy smakowała ale z pewnością było bardzo zdrowe dal układu pokarmowego. Jedzono je na surowo. Najpopularniejszym daniem były polewki, czyli woda zagotowana z mąką. Drugie ulubione danie tamtych lat to tłukno. Była to mieszanka ziaren najpierw moczonych, potem prażonych w piecu i tłuczonych w ogromnym moździerzu zwanym stępą. Na końcu tłukno gotowano i kraszono . Jeśli była słonina to słoniną, jeśli nie to olejem. Stąd powiedzenie: lepszy rydz niż nic, czyli lepszy olej rydzowy niż tłukno bez omasty. Z roślin oleistych  hodowano także len i konopie. Marchewki nie uprawiano, zbierano dziko rosnącą marchew białą. Najprawdopodobniej uprawiano natomiast rzepę i pasternak. Używano tez przypraw! W wykopaliskach znajduje się: czarnuszkę, kminek, kolendrę i nasiona kopru. Być może bardziej ceniono sobie nasiona kopru niż całą roślinę. Zbierano oregano, piołun, miętę. A także szałwię dziką, której nie należy mylić z  tą, którą mamy teraz, a która została sprowadzona z południa za czasów chrześcijańskich. Czosnek niedźwiedzi i chrzan też były już wtedy znane. Pieczono chleby. Albo w glinianym piecu albo na palenisku. W każdym palenisku był płaski kamień, na którym pieczono placki z mąki i wody lub podpłomyki na drożdżach lub zakwasie. Na takim kamieniu pieczono też chleb przykrywając go kamiennym kloszem. W ten sposób powstawało coś na kształt prodiża. Zakwas ludzie znają równie długo jak zboża.  Ale do dyspozycji były też drożdże. Były to drożdże piwne, bo już w tamtych czasach produkowano piwo. A skąd drożdże? Stawiono zaczyn jak najwyżej i prawdopodobnie zakażał się z powietrza zarodnikami grzybów. Im wyżej tym lepiej, bo wyżej unoszą się zarodniki grzybów drożdżowych a niżej pleśniowych. Drożdże wykorzystywano do wyrobu piwa i chleba.  Piwo było jęczmienne lub orkiszowe a chleby pszenne.

Takimi właśnie podpłomykami na zakwasie częstowani są goście pani Wiesi w Centrum Kulturowo-Archeologicznym w Nowej Słupi. Do tego trochę ahistoryczna, ale pyszna grochówka, a dla specjalnych gości nawet tarninówka. I ja tam byłam, podpłomyki jadłam, zielenina zagryzałam, tarninówkę piłam i spotkanie z dietą czarownic serdecznie polecam.

Monika Węgrzyn