Szwajcaria: Rozdają darmo najprzedniejszą czekoladę!

Drukuj
Shutterstock
Rarytas. Za słownikiem języka polskiego – coś bardzo smacznego, bardzo rzadkiego i niezwykle cennego. Jak słodkie cuda w papierkach z logo Cailler. Ta kultowa marka szwajcarskiej czekolady premium dopiero od trzech lat dostępna jest w Ameryce, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Na polskim rynku, to smakołyk dziś nieosiągalny, ale od czego są podróże.

Na słodki cel bierzemy miasteczko Broc leżące w sercu okręgu Gruyère należącym do szwajcarskiego kantonu Fryburg i fabrykę czekolady Cailler-Nestlé. Od maja do października można tam dotrzeć czekoladowym ekspresem z pobliskiego Montreux. Ukochanego przez artystów – od pół wieku, co roku latem, odbywa się tam jeden z najważniejszych festiwali jazzowych na świecie Montreux Jazz Festival – miasteczka położonego nad Jeziorem Genewskim. W regionie nazywanym pięknie Riwierą Szwajcarską. Że nie na wyrost, potwierdza nietknięty photoshopem lazur wody i rzędy palm, którymi obsadzone są biegnące brzegiem promenady.

 

Czekoladowy pociąg kursuje pomiędzy Montreux i fabryką czekolady Cailler-Nestlé w Broc, a potem mknie dalej do Gruyère. Swojska nazwa, dokładnie tak samo nazywa się przecież jeden z najbardziej znanych szwajcarskich serów. Gruyère, twardy o charakterystycznym, orzechowym smaku, receptura jego produkcji została zapisana w – niebagatela    1115 roku!  Fondue z takiego sera, to istna orgia smaku. A jeśli dodać, że porastające zbocza Jeziora Genewskiego winnice Lavaux, rozciągające się piętrowo na wapiennych tarasach, zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i będąc w okolicy trzeba koniecznie skosztować choćby kieliszek tutejszego wina ze szczepu Chasselas, to mamy gotowy plan na kulinarną podróż. 

 

O ile latem taki czekoladowo-serowy dzień mógłby być dyskusyjny, o tyle na ciepłą szwajcarską jesień, to plan wprost idealny. A gdyby komuś przyszło do głowy liczyć te czekoladowo-serowe-winne kalorie, może natychmiast przestać i skorzystać z niezwykle wygodnego rozgrzeszenia. Z pomocą przyjdzie mu Eurotrek ze swoją perfekcyjnie skrojoną ofertą zwiedzania Szwajcarii na rowerach. Również e-bike’ach. Kiedy na trasie zrobi się zbyt stromo, wystarczy jeden ruch przerzutki i do siły naszych mięśni dołoży swój wektor siła mechaniczna.  O bagażach, jak o kaloriach, można zapomnieć, Eurotrek przewiezie je za nas. Trasy rowerowe są opisane w przewodnikach i świetnie oznaczone, ale gdyby ktoś sobie życzył, może poruszać się w towarzystwie angielsko czy też francuskojęzycznego guide’a.

 

Po takiej rowerowej eskapadzie spokojnie można zjeść tonę czekolady Cailler i poprosić o więcej. Aksamitnej, rozpływającej się na podniebieniu. Trzeba wiedzieć, że Cailler to najstarsza szwajcarska marka czekolady. Założył ją właściciel sklepów spożywczych z Vevey François-Louis Cailler. To on jako pierwszy zaczął sprowadzać ziarna kakaowca, a w końcu w 1898 roku w wiosce Broc otworzył fabrykę, w której jego zięć Daniel Peter rozpoczął produkcję czekolady mlecznej. Wybitnej i wyjątkowej, bo do jej produkcji nie używano, jak to czyniono powszechnie, mleka w proszku, ale prawdziwego mleka kondensowanego. Mleka od alpejskich krów, pachnącego bogactwem ziół z okolicznych górskich łąk. 

 

W Broc podczas interaktywnej wycieczki poznaje się nie tylko historię podróży ziaren kakaowca przez epoki i kontynenty, historię fabryki i marki Cailler (przepiękne vintydżowe plakaty), ale też, o nieba! - smak wszystkich produkowanych tam czekoladek. Na oczach zwiedzających opuszczają linię produkcyjną. I tylko poczucie przyzwoitości nie pozwala sięgnąć po kolejną, bo jeść można do woli. Przy fabryce znajduje się również kawiarnia i sklep, który wypełniają firmowe słodkości. Warto zrobić tam zakupy, bo ceny są niższe niż poza muzeum. Jeśli ktoś ma życzenie zabawić w Maison Cailler dłużej, może skorzystać o oferty czekoladowych warsztatów. Terminy, ceny i tematykę znajdzie na stronie internetowej. Sam wstęp do muzeum czekolady to koszt 12 CHF dla dorosłych, dzieci do 16 roku życia wchodzą za darmo. Podobno są takie, które chciałyby tam zamieszkać. 

 

Brownie z gorzką czekoladą Cailler smakuje nieziemsko. Wybierzcie się na degustację i zakupy do Broc, a potem sprawdźcie sami.