Ziemniaczki Hasselbacken

Drukuj
zdj. Shutterstock
Wśród licznych dań z ziemniaków wyróżniają się niezwykłą formą i historią, jaką pochwalić się może mało które danie.

Hasselbacken to hotel i znajdująca się przy nim restauracja, położone w centrum Sztokholmu. Miejsce ma długą historię, bo znane było już w roku 1748. Nazwa pochodzi od gęstych krzewów leszczyny, które otaczały tu niepozorną, czerwona tawernę, w której serwowano tanie piwo.  Tawerna przekształcona w zajazd trwała w owych leszczynowych zaroślach aż do połowy XIX wieku, kiedy to rozpoczął dla niej czas świetności. Nowy właściciel – Wiliam Davidson, cukiernik, zbudował nowy budynek według planów świetnego architekta Johana Fredrika Åbomsa. Obok restauracji powstał hotel. Okres prosperity przerwał po 20. latach gwałtowny pożar, który doszczętnie strawił restaurację. Odbudowanie jej zajęło przedsiębiorczemu Davidsonowi zaledwie 2 lata! Wkrótce restauracja zaczęła być modna i sławna z pełnych przepychu uroczystości, gromadzących elity. W latach 50. XX wieku budynek był już mocno wysłużony i zdawało się, że czasy jego świetności na zawsze przeminęły. A jednak to właśnie w tym trudnym okresie, w roku 1955 wynaleziono tu ziemniaczki Hasselbacken, które wprowadziły nazwę hotelu i restauracji na zawsze do słownika kulinarnego świata. Są to duże, pieczone ziemniaki, które przed pieczeniem nacina się wielokrotnie, geboko, prawie do końca, formując cieniutkie plasterki. Po upieczeniu tworzą niezwykle ozdobna bryłę. Są bardzo modne w północnych stanach USA ale oczywiście można ich skosztować także w restauracji Hasselbacken, wciąż czynnej w Sztokholmie.

mow