Kiełbasa tuchowska

Drukuj
zdj. tuchowska.pl
W Tuchowie straszy. Pokutująca dusza pierwszego burmistrza miasta Zygmunta z Bobowej głosem strasznym a donośnym, domaga się, aby kiełbasa tuchowska była tak dobra jak kiedyś. I to natychmiast!

Trudno się dziwić, że burmistrz, choćby zza grobu, pilnuje jakości tuchowskiej. Sławna to bowiem była kiełbasa i przyniosła sławę Tuchowowi. Rozkwit sztuki masarskiej w mieście to przełom wieku XIX i XX. Do dziś zachowały się nazwiska dawnych mistrzów Krogulskiego i Sajdaka. Ich sztuka doprowadziła do tego, że „tuchowska” była bardziej nawet sławna niż „lisiecka” z podkrakowskich Liszek. Rozkoszowali się nią mieszkańcy Tuchowa lecz nie sami tylko. Na jarmark przyjeżdżały bowiem przekupki krakowskie aby kupioną tu kiełbasę sprzedawać na Rynku Krakowskim. „Tuchowska” przebojem minęła Kraków i pomknęła aż do Wiednia na skrzydłach swej sławy. Leon Wantuch - mistrz masarski wysyła swoje wędliny do Krakowa, Poznania, Torunia i Wiednia właśnie. Kiełbasy wysyłano w specjalnych, dobrze zamkniętych, zaszytych i zalakowanych koszykach. Dziś po latach chudych wracają tłuste. Zakazana w czasie hitlerowskiej okupacji i rządów PZPR działalność masarska wraca do Tuchowa. A burmistrz Zygmunt z Bobowej patrzy i wszystko widzi, co kto do kiełbasy wkłada!

Monika Węgrzyn