Pierniki toruńskie

Drukuj
zdj. Monika Węgrzyn
Fryderyk Hoffmann, poeta elbląski, twierdził, że „Najlepsze w Rzeczypospolitej: gdańska wódeczka, krakowska dzieweczka, warszawski trzewiczek, toruński pierniczek!”

Pisał tak w XVII wieku, gdy marka toruńskich pierników była już bardzo znana. Pierwsze wzmianki o toruńskich piernikach pochodzą z około 1380 roku i mówią o piekarzu Niclosie Czanie. Poza bułkami i chlebem wypiekał także ciastka z miodem. Piernik ponoć, jak każdy epokowy wynalazek kulinarny, powstał przez przypadek. Od dawna pieczono miodowniki, czyli ciasta z dodatkiem miodu. Aż tu któregoś dnia pewien czeladnik, przez głupotę lub dla psoty, do ciasta dosypał pieprzu i innych przypraw korzennych. I tak powstał piernik. Swoją nazwę zawdzięcza właśnie pieprzowi, bo piernik to ciasto „pierne”, czyli pieprzne, ostre w smaku. Ta nazwa pojawia się na przełomie XV i XVI wieku. Aby powstał piernik musi być mąka żytnia (tej w Toruniu, leżącym na wiślanym szlaku handlowym nie brakowało), miód, z którego do dziś słyną Kujawy i przyprawy. A przyprawy wzięły się w Toruniu z Indii! Handel z tym odległym krajem zaczął rozkwitać pod koniec XIII wieku, po zakończeniu wypraw krzyżowych. A, że Toruń leżał na bursztynowym szlaku, nic dziwnego, że zagraniczni kupcy licznie go odwiedzali. I w ten sposób w mieście znalazły się wszystkie składniki niezbędne do powstania piernika. Potem pomógł przypadek (w postaci głupiego czeladnika), a potem wypiekanie pierników stało się sztuką. Mistrzowie piernikarze zazdrośnie strzegli swoich tajemnic i przepisów. Nowych pracowników przyuczano latami i nie dzielono się zbyt szybko swoją wiedzą. Awansowanie z czeladnika na piekarza było długim, skomplikowanym procesem. Piernikarze zazdrośnie strzegli swojego monopolu. Ciasto piernikowe dojrzewało długo. Ponoć gdy piernikarzowi rodziła się córka nastawiał on zaczyn, by piernik uświetnił jej wesele. Zaczyn piernikowego ciasta dostawała także panna młoda we wianie. W XVI wieku kronikarz Szymon Grunau wspomina o zubożałym klasztorze Panien Cysterek na przedmieściu Torunia, gdzie zakonnice utrzymywały się z wypiekania pierników tak smacznych, iż eksportowano je nawet do obcych krajów. W 1751 miało miejsce otwarcie przez Gustawa Weesego w Toruniu nowoczesnej, jak na owe czasy, fabryki pierników. Była to najstarsza przemysłowa manufaktura w regionie i najstarsza firma na Pomorzu, istniejąca nieprzerwanie do dzisiaj. Wraz z migracją ludności migrowały i pierniki. Do grona „piernikowych” miast dołączały coraz to nowe miejsca w niemieckim obszarze językowym. Pierniki podbiły Europę a w Polsce do dziś pozostają jedną z najlepiej rozpoznawanych marek na całym rynku (zajmują 19. miejsce w tym rankingu). Choć w Toruniu działa potentat wypieku pierników firma „Kopernik”, to po 1989 roku powstają wciąż nowe, mniejsze piekarnie specjalizujące się w piernikach. Nic dziwnego. Toruń, jako miasto o niezwykłych walorach turystycznych (cała starówka wpisana na listę Dziedzictwa UNESCO) przyciąga coraz liczniejsze rzesze turystów. A żaden z nich nie może wyjechać bez kultowej pamiątki – toruńskich pierników. Turyści nie tylko pierniki kupują, ale także chcą je piec sami. Już dwa muzea w mieście proponuję warsztaty pieczenia pierników! Oczywiście więcej w tym zabawy niż nauki, ale chętnych nie brakuje. Piernik jest mocnym punktem turystycznej oferty Torunia.

Monika Węgrzyn